piątek, 29 listopada 2013

RADOM: Chcą lepiej walczyć z przemocą w rodzinie.

W ubiegłym roku na terenie województwa ponad 7,5 tys. osób stało się ofiarami przemocy w rodzinie. Komenda Wojewódzka Policji w Radomiu zyskała nowe narzędzia, aby walczyć z tym zjawiskiem
Przemoc w rodzinie jest jednym z najpoważniejszych zjawisk patologicznych. Pokrzywdzeni ze strachu przed sprawcą czy ze wstydu przed sąsiadami boją się o tym mówić. Przez lata biernie znoszą agresję, znęcanie psychiczne czy fizyczne.

W ubiegłym roku ofiarami przemocy stało się 4,7 tys. kobiet, 2,1 tys. małoletnich i ponad 700 mężczyzn. Sprawcami w 94 proc. są właśnie panowie. Okazuje się też, że coraz częściej w rodzinach dochodzi do przemocy psychicznej (4,5 tys. przypadków) niż fizycznej (3,5 tys.). Przez dziesięć miesięcy tego roku wypełnionych zostało na terenie naszego województwa 4,7 tys. tzw. Niebieskich Kart, które dokumentują kolejne przypadki przemocy w danej rodzinie. W analogicznym okresie 2012 r. ta liczba była bardzo podobna. Od stycznia 2014 r. funkcjonariusze będą też gromadzić dane dotyczące przemocy ekonomicznej oraz podziału na płeć osób nieletnich stosujących przemoc.

Już od nowego roku mundurowi zyskają nowe narzędzia do szacowania ryzyka zagrożenia życia i zdrowia domowników.

- Trzeba pamiętać, że interwencja policji w rodzinie to bardzo emocjonalne zdarzenie. Od Nowego Roku funkcjonariusze podczas przeprowadzania wywiadu wypełnią formularz, który pomoże im jak najbardziej obiektywnie ocenić sytuację - mówi Marek Świszcz, zastępca komendant KWP w Radomiu. - Ma to podnieść skuteczność podejmowanych działań oraz zapewnić bezpieczeństwo pokrzywdzonym - dodaje. Kwestionariusze dotyczyć będą przemocy wobec dzieci i dorosłych. Pozytywna odpowiedź na niektóre z pytań będzie sugerować policjantowi, aby rozważył zatrzymanie sprawcy bądź odebranie dziecka.

- Formularze to rzecz zupełnie nowa. Będą stosowane w całej Polsce, obecnie przygotowujemy się do ich wprowadzenia. Pomysł został zaczerpnięty od Hiszpanów, ale dostosowany został do naszego systemu prawnego - mówi Świszcz.

Komenda Wojewódzka Policji w Radomiu rozpoczyna też pilotażowy program, który ma zmniejszać stres u maluchów w rodzinach, w których nie dzieje się najlepiej. Dzięki porozumieniu z Mazowieckim Centrum Polityki Społecznej i Fundacją "Dzieci Niczyje" przygotowano pluszowe misie. Maskotki będą rozdawane najmłodszym. Znajdzie się na nich logo z numerem bezpłatnego telefonu zaufania dla dzieci i młodzieży 116 111 i adres strony internetowej www.116111.pl. Projekt na razie będzie realizowany w dwóch losowo wybranych powiatach: węgrowskim oraz szydłowieckim. W tym ostatnim przez dziesięć pierwszych miesięcy 2012 r. zostało założonych około 50 Niebieskich Kart. W 2013 r. ta liczba jest analogiczna.

- Największa liczba przypadków dotyczy sytuacji, gdy ofiarami są kobiety i dzieci, a sprawcami mężczyźni. Może nie jest to zjawisko o dużej skali, ale każdy taki przypadek jest istotny - mówi Paweł Loranty, zastępca komendanta powiatowego policji w Szydłowcu. - Przez wiele lat problem ten leżał trochę na uboczu. Teraz jako policja cieszymy się, że w pomoc takim osobom zostały zaangażowane instytucje zewnętrzne. Nową jakość wprowadziła ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie - dodaje

Obecnie w dwóch wspomnianych powiatach odbywają się szkolenia policjantów m.in. z zakresu psychologii. Komendant Świszcz ma nadzieję, że w przyszłości maskotki będą mogli rozdawać wszyscy funkcjonariusze interweniujący w rodzinach, gdzie występuje przemoc.


http://radom.gazeta.pl/radom/1,48201,15028897,Chca_lepiej_walczyc_z_przemoca_w_rodzinie__Pomoze.html#ixzz2lxtjUXtw

Jak rozmawiać z dzieckiem o alkoholu?

Jak podaje Klinika Psychiatryczna Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, w Polsce wiek inicjacji alkoholowej obniżył się już do 10-11 roku życia. Spożycie alkoholu rośnie szczególnie gwałtownie wśród gimnazjalistów.

Nie czekajcie z rozmową, aż pociechy będą nastolatkami - radzą rodzicom specjaliści. Im wcześniej zaczniecie je uświadamiać, tym lepiej. Dzięki temu wasze dzieci z o połowę mniejszym prawdopodobieństwem sięgną po alkohol.

Od czego zacząć? Troska bez kontroli Dzieci, zanim zwierzą się ze swoich obaw, mają w zwyczaju testować rodziców, by przekonać się, czy i jak zareagują. Kiedy więc słyszycie: „A Jaś przemycił dziś do szkoły wódkę w butelce po wodzie i napił się z niej”, weźcie głęboki oddech i postarajcie się wysłuchać opowieści w spokoju. Zamiast wpadać w panikę i wykrzykiwać: „To straszne! Mam nadzieję, że chłopak się doigra!” – co zwykle zamyka jakąkolwiek dyskusję – lepiej wciągnąć pociechę w rozmowę. Jak? Warto zadać kilka pytań, które dadzą dziecku do myślenia: „Ojej, to mówisz, że on pił? A co zrobiły inne dzieci? Też próbowały? Co o tym sądzisz? Też chciałeś spróbować? Dlaczego tak, dlaczego nie? Jak myślisz, dlaczego Jaś to zrobił? Jak to się skończyło? Czy uważasz, że inne dzieci będą teraz naśladować Jasia? A ty, mógłbyś kiedyś zrobić coś takiego? Dlaczego tak, dlaczego nie? Czyja reakcja podobała ci się najbardziej?”

Nie jesteście w stanie kontrolować dziecka, gdy znika wam z oczu, możecie mu jednak pomóc wyrosnąć na osobę kierującą się zdrowym rozsądkiem i przekonaniami. Jednocześnie sami dawajcie przykład odpowiedzialnego podejścia do picia. A zamiast autorytarnie narzucać swoje poglądy, okazujcie troskę i zainteresowanie. Najlepiej zrobić to zadając pytania, które pomogą dziecku dojść do sedna sprawy, np.: Co byś zrobił, gdybyś był w samochodzie z pijanym kierowcą? Jak myślisz, kiedy dzieci są gotowe, aby spróbować alkoholu? Dlaczego twoim zdaniem dzieci chcą próbować alkohol? Znasz jakieś dzieci, które próbowały już alkohol, co o nich sądzisz? Czy kiedykolwiek proponowano ci alkohol? Jak sobie wtedy poradziłeś, miałeś ochotę ulec pokusie? Masz pomysł, jak odmawiać i nie wypaść przy tym głupio?

auka z życia wzięta
Dzieci w wieku 4-7 lat uczą się głównie poprzez doświadczenie i jeszcze nie potrafią wyobrazić sobie tego, co może wydarzyć się w przyszłości. Dlatego, zdaniem specjalistów, rodzice powinni prowadzić rozmowę o alkoholu „tu i teraz” i odnosić się do spraw, które pociechy znają i rozumieją. Zachęćcie dzieci do zadawania pytań - pretekstu może dostarczyć obejrzana (w telewizji lub na bilboardzie) reklama jakiegoś trunku. Wykorzystajcie to, że kilkulatki zaczynają żywo interesować się tym, jak „działają” ich ciała - nadarza się znakomita okazja, aby porozmawiać o tym, jak utrzymać dobry stan zdrowia i unikać szkodliwych substancji. Opowiedzcie, jak alkohol wpływa na naszą zdolność widzenia, słuchania i poruszania się, jak zmienia sposób, w jaki odczuwamy. Podajcie przykłady: że przez picie trudno stwierdzić, czy woda w jeziorze jest głęboka albo czy samochód jedzie za szybko. A poza tym, przez alkohol ludzie mają nieświeży oddech i okropnie boli ich głowa! Z badań wynika, że wiek szkolny stanowi kluczowy moment dla decyzji dziecka dotyczących alkoholu. Spożytkujcie ciekawość dziesięciolatka, który lubi poznawać różne fakty (zwłaszcza te dziwne) i chętnie odkrywa, jak „funkcjonuje” świat. Omówcie z dzieckiem sprawy dotyczące alkoholu, np. skutki picia długo- i krótkoterminowe oraz konsekwencje, jakie będzie ponosić rozwijający się, młody organizm.
W rozmowie dobrze jest posłużyć się też konkretnym przykładem, np. gdy w waszej okolicy (lub wśród znajomych) dojdzie do wypadku z udziałem pijanego nastolatka. Można wówczas powiedzieć: „To takie tragiczne... Alkohol nie jest dla dzieci… Ich ciała i umysły zupełnie z nim sobie nie radzą. Właśnie dlatego prawo nie zezwala nieletnim na picie. Jeśli rezolutna pociecha zapyta: „A dlaczego dorosłym wolno pić? Przecież oni też powodują wypadki!”, odpowiedzcie wtedy: „Masz rację, kochanie. Nikt nie powinien pić i prowadzić. Dlatego niektórzy dorośli decydują się nie pić - tak, jak ciocia Basia. Zauważyłeś pewnie, że nie pije wina, kiedy przychodzi do nas na niedzielny obiad? Dokonuje odpowiedzialnego, świadomego wyboru. Gdy dzieci próbują alkoholu, potem jako dorośli częściej nie potrafią radzić sobie z piciem. To jeden z dobrych powodów, żeby zaczekać do pełnoletności”.

http://dzieci.pl/kat,1024265,title,Jak-rozmawiac-z-dzieckiem-o-alkoholu,wid,16207821,wiadomosc.html?smgputicaid=611c04

czwartek, 28 listopada 2013

Już jest, miś pomocnik, czyli pomagier komitetu

Od wielu miesięcy oczekiwane dziecko Komitetu Ochrony Praw Dziecka w Gdańsku już się urodziło! To Miś Pomocnik projekt naszego zespołu wykonany dzięki firmie http://entera.pl z Pruszcza Gdańskiego. Teraz więcej dzieci i dorosłych będzie mogło uzyskać pomoc od Miśia, oczywiście naszymi rękami, ale nie mów tego naszemu Misiowi bo będzie mu smutno i będzie płakał. 

Zapraszam cię do odwiedzenia strony Miśia Pomocnika pod adresem www.mispomocnik.pl zobacz jak można pomóc albo jak można uzyskać pomoc.
HEJ

środa, 27 listopada 2013

„Eurosieroty” - wychowanie bez rodziców

„Eurosieroty” – to nowe słowo określa zjawisko znane nie od dziś, ale nasilone przez współczesną masową emigrację zarobkową. Co przeżywają dzieci rodziców pracujących „na wyspach”?


W XXI w. mamy do czynienia ze szczególną odmianą osierocenia – tzw. euro-sieroctwem. Zjawisko to zaczęło pogłębiać się w chwili, gdy Polska wstąpiła do Unii Europejskiej. Otwarcie granic dla pracy za granicą umożliwiło masowe wyjeżdżanie rodzin czy samych rodziców. Pogoń za pieniędzmi, potrzeba godnego życia, brak pracy w Polsce – to główne powody osób, które decydują się na pozostawienie swoich dzieci, by wyjechać za granicę do pracy. Konsekwencje tych decyzji widoczne są już teraz. CBOS i MEN przeprowadzały w ostatnich latach badania nad skalą tego problemu. Wiadome jest, że duża część społeczeństwa doświadcza euro-sieroctwa, a jeszcze więcej przypadków nie zostało przebadanych czy nawet ujawnionych.

Sam fakt rozprzestrzeniania się tego problemu niesie za sobą sporo konsekwencji. Jedną z nich jest brak uregulowań prawnych dla osób sprawujących opiekę nad małoletnimi (chociaż plany nad zmianami w prawie istnieją). Najczęstszą formą przekazania opieki nad dziećmi jest pozostawienie ich dziadkom. A to wymusza na nich zmianę warunków mieszkaniowych i zasad obowiązujących w domu. Wymaga od najmłodszych zaakceptowania zaistniałej sytuacji, często bez uwzględnienia ich zdania i uczuć. Ten sposób w ostateczności może nieść za sobą nasilony okres buntu, agresji wobec siebie jak i wobec innych, czy też ucieczkę przed problemem np. w używki, wagary czy też z domu.

Taki system obronny najmłodszych jest najczęstszym obrazem, jaki obserwują pedagodzy. Nieletni tak już mają, że zwykle wybierają tę gorszą formę zwrócenia na siebie uwagi. Nie należy jednak brać tego za pewnik. Istnieją sytuacje, dla których zmiana warunków zamieszkania i zasad obowiązujących w życiu wychodzi na dobre. Bywa, że dzieci są wówczas bardziej dopilnowane niż dotychczas, lepiej zorganizowane i otrzymują więcej czasu po szkole. Jednak nic i nikt nie jest w stanie zapewnić dzieciom takiej miłości jaką dają rodzice.

Kolejną konsekwencją euro-sieroctwa (ale i każdego rodzaju sieroctwa) są zmiany występujące w rozwoju osobowości dzieci. Samotne, „porzucone” dzieci mają często trudności w nawiązywaniu i utrzymywaniu kontaktów. Najczęstsze obserwowane objawy to popadanie najmłodszych ze skrajności w skrajność. Są dzieci, które przechodzą etap „lepkości uczuciowej”, czyli posiadają silną potrzebę fizycznej bliskości z dorosłymi. Przejawiają to w ciągłym „wieszaniu się” na dorosłych, czyli bardzo częste przytulanie się, całowanie. Nieprawidłowo zaspokojona potrzeba bliskości może przejawić się też izolacją. Objawia się ona wówczas wyczuwalnym i okazywanym przez dziecko chłodem, niekiedy agresją lub obojętnością.

Uwzględniając u takich dzieci niedojrzałość emocjonalną powiązaną z niedojrzałością intelektualną łatwo zrozumieć, że niesie to za sobą wiele problemów. Dzieci z tego typu problemami wymagają intensywnej obserwacji, reagowania w odpowiednim momencie - i do tego skutecznie. W przeciwnym przypadku może dojść do zachowań agresywnych lub autoagresywnych, ale również może przyczynić do apatii, bierności, depresji, braku samodzielności.

Gdy rozstanie jest konieczne…

Czy istnieje w ogóle jakiś schemat prawidłowo przeprowadzonego rozstania z dzieckiem? Najlepszym rozwiązaniem byłoby nie dopuszczać w ogóle do rozstania. Jednak jeżeli jest to niemożliwe, z różnych poważnych względów, warto pamiętać o kilku przydatnych zaleceniach:

- zanim podejmiesz decyzję o wyjeździe, przemyśl wszystkie za i przeciw,

- porozmawiaj z najbliższymi, z dziećmi również, o twoich rozważaniach,

- ustalcie wspólnie formę opieki, zasady odwiedzin, kontaktowania się itp.,

- przygotowujcie stopniowo najmłodszych do zamieszkiwania u dziadków (jeżeli taką formę wybierzesz) np. poprzez pozostawianie go na jedną, dwie noce w trakcie jeszcze twojego pobytu w domu,

- zapewniaj swoje pociechy o swojej miłości, bliskości, jak i o tym, że zawsze będzie mogło się z tobą skontaktować, gdy tylko będzie tego potrzebowało. Może wydaje się oczywiste, jednak należy najmłodszych o tym zapewniać,

- dotrzymuj słowa, które wcześniej dałeś dziecku,

- jak tylko możesz, w wolne dni zabieraj dziecko do swojego nowego miejsca zamieszkania,

- poinformuj wychowawczynię, pedagoga swojego dziecka o swoich planach. Pozostaw numery kontaktowe do siebie, by w każdej niepokojącej sytuacji opiekunowie mogli się z Tobą skontaktować.

Każdy rodzaj rozstania z dziećmi jest trudny zarówno dla dorosłego, jak i dla najmłodszych. Jednak niekiedy życie wymaga od dorosłych podjęcia tak trudnych decyzji. Życzę, aby trzeba było podejmować ich jak najmniej.

Urszula Rogalska - pedagog, terapeuta, animator zabawy
http://www.egodziecka.pl/Eurosieroty-%E2%80%93-wychowanie-bez-rodzicow.html

Żal mi dzieci nieutulonych. Nie każda pieszczota to czyn pedofilny

- Opinia publiczna zbyt łatwo kwalifikuje jako czyn pedofilny każdy, nieco odstający od normy kontakt dorosłego z dzieckiem. W ramach histerii wyklucza się wszelkie objawy serdeczności, czułości. Praca pedagogów staje się niemożliwa - ostrzega uznany pediatra, seksuolog i pedagog prof. Andrzej Jaczewski.
Małgorzata Bujara: W przygotowywanej pracy "Pół wieku badań i refleksji na temat seksu dzieci i młodzieży" pisze Pan o "powszechnej histerii" wokół pedofilii. Naprawdę przesadzamy?

Prof. Andrzej Jaczewski*: Trochę tak. Pedofilia była zawsze i pewnie zawsze będzie. Nikt nie wie dlaczego. Trzeba to przyjąć do wiadomości i dążyć do zmniejszenia negatywnych skutków tych czynów. Ale nie zrobimy tego poprzez histeryczne reakcje. Tymczasem wzorujemy się na Stanach Zjednoczonych, a tam mnożą się oskarżenia wobec osób publicznych, księży katolickich, polityków. Często ich podłożem jest chęć uzyskania ogromnych odszkodowań. Wystarczy, że dwie nieuczciwe osoby zmówią się i dla zdobycia pieniędzy kogoś oskarżą. Obronić się przed takim zarzutem jest bardzo trudno. Ponadto temat pedofilii jest szansą na zaistnienie dla polityków. Wytwarzają atmosferę histerycznej walki.

Trudno nie reagować ostro, kiedy słyszymy o drastycznych przypadkach...

- Opinia publiczna zbyt łatwo kwalifikuje jako czyn pedofilny każdy, nieco odstający od normy kontakt dorosłego z dzieckiem. W ramach histerii wyklucza się wszelkie objawy serdeczności, w tym wyrazy czułości. A wychowanie bez czułości ze strony dorosłego jest groźne dla rozwoju dzieci.

Oczywiście, że są przypadki obrzydliwe, tragiczne, ale jest też wiele takich historii, które trudno zakwalifikować jednoznacznie. Pamiętam sprzed lat taką historię na warszawskim Żoliborzu. Dyrektor pewnej szkoły przychodził do harcerek i je podmacywał. One chichotały, uważały to za jakieś dziwactwo. Zareagowała starsza druhna. Oskarżyła go o zachowania pedofilne. Została powołana biegła psycholog. Orzekła, że oskarżenia są nieprawdziwe, że dziewczęta konfabulują. Nieoczekiwanie ten dyrektor się przyznał. Powiedział, że nigdy wcześniej nie miał takich skłonności, ale na starość "mu się tak porobiło". Jak widzi dziewuszkę w krótkiej sukience, to nie może się powstrzymać. Sam stwierdził, że już więcej do szkoły nie pójdzie, przeszedł na emeryturę.

Ta historia ma parę ciekawych elementów. Po pierwsze, same dziewczęta to lekceważyły, nie było to dla nich wielkim problemem. Po drugie, mamy tu do czynienia z pedofilią starczą, zastępczą. Wybór dziecka jako podmiotu seksualnego jest tu podyktowany głównie niemożnością podjęcia relacji seksualnych wobec osób dorosłych. Kolejny aspekt to pomyłka pani psycholog. Znałem ją, była bardzo mądrą i zaangażowaną specjalistką. A jednak się pomyliła.

Pan podaje przykład "łagodnego" pedofila. Ale są i bestie. Może należy nawet przesadzić w środkach zaradczych, aby obronić dzieci?

- Już się zbliżamy do wzorca amerykańskiego. A tam w końcówce lat 80. został wprowadzony zbiór "przykazań" dla pedagogów: "1. Nigdy nie zabieraj dziecka swoim samochodem, nawet w sytuacjach wyjątkowych; 2. Nigdy nie zabieraj dzieci na wycieczki poza szkołę bez obecności przynajmniej dwóch rodziców; 3. Nigdy nie chodź z dzieckiem sam do łazienki; 4. Nigdy nie dotykaj dzieci poza przypadkami dotykania ramienia dziecka, kiedy kierujesz je na jego miejsce; 5. Nigdy nie przytulaj dzieci, nie całuj ich ani nie poklepuj po pupie: nie pozwalaj uczniom na to, aby cię całowali lub przytulali się do ciebie; 6. Nie wpuszczaj uczniów do własnego domu; 7. Zawsze opisuj w swoich dokumentach każde fałszywe oskarżenie dziecka wobec ciebie takie jak: jest pan podły dla mnie, nienawidzi mnie pan; 8. Zawsze odprowadzaj dziecko od razu do pielęgniarki szkolnej, jeżeli zrani się lub źle poczuje".

Jeżeli się wymaga od pedagogów takich zachowań, to ich praca staje się niemożliwa. Przecież pieszczoty i dotyk są niezbędnym elementem rozwoju dziecka.

Co pan opowiada? Jakie pieszczoty? Dlaczego matematyk ma moje dziecko głaskać po pupie?

- Dozwolone są wszystkie formy dotyku, które akceptuje zarówno dziecko, jak i dorosły. Poza oczywiście masturbacją. Bo jeżeli ktoś dziecko masturbuje, to nie są już pieszczoty, tylko stosunek płciowy, w formie pettingu. Jeżeli dziecko się przytula, jeśli prosi, żeby je głaskać - należy to robić.

Rozumiem - rodzic. Ale żeby głaskał nauczyciel?!

Jak często powinniśmy czytać dziecku?

Czas spędzony na czytaniu zawsze przynosi korzyści naszej pociesze oraz nam jako rodzicom. Jak przekonują specjaliści, warto zadbać, by było go jak najwięcej, ale niekoniecznie na raz…

Z badań przeprowadzonych swojego czasu przez CEBOS wynika, że 37% rodziców czyta swoim dzieciom „w zasadzie codziennie”, a 38% kilka razy w tygodniu. Niestety aż jedna czwarta mam i tatusiów robi to tylko od święta lub wcale… tymczasem specjaliści przekonują, że kontakt dziecka z książką już od wieku prenatalnego jest niezwykle ważny i powinien być jak najczęstszy! Nie trzeba wcale szukać w księgarniach nie wiadomo czego i spędzać godzin na literowaniu od deski do deski…


Dla dzieci bardzo ważny jest stały rytm dnia określony rytuałami takim jak codzienne czytanie. – przekonuje Lek. med. Edyta Sienkiewicz-Łatka - Myślę, że czytanie/śpiewanie dziecku w każdym wieku, każdego dnia ma pozytywny wpływ na rozwój jego mózgu i mowy. Z pewnością dobrze by teksty dla najmłodszych były krótsze i charakteryzowały się prostotą.


Dlatego powinniśmy zadbać o to, by nasz maluch posiadał swoją biblioteczkę z ulubionymi opowiadaniami oraz wierszami i każdego dnia znaleźć przynajmniej kwadrans na ich przekazywanie. Duże historie dzielmy wówczas na części, co sprawi, że dziecko nie będzie mogło się doczekać dalszych losów poznanych właśnie bohaterów. Jest to znacznie lepsze niż np. czytanie przez godzinę raz w tygodniu. Dlaczego? Ponieważ długie obcowanie z książką może po prostu nudzić malucha, a jednocześnie być nużące dla rodzica.


Telewizja nie rozwija u dzieci myślenia i skraca ich przedział uwagi, wiele programów wywołuje lęki i niepokój oraz znieczula na agresję. Dlatego też powinniśmy codziennie dzieciom czytać np. bajki. – zaznacza z kolei Martyna Pacak w artykule „Dlaczego warto czytać dzieciom?” - Codzienne głośne czytanie jest szczepionką przeciwko wielu niepożądanym wpływom i zagrożeniom dla umysłu i psychiki dziecka ze strony współczesnej cywilizacji. Czytelnictwo jest jednym z bardzo ważnych źródeł oddziaływania na osobowość dzieci, młodzieży i dorosłych. W szczególności sprzyja w poznaniu świata, rozszerzaniu kręgu doświadczeń, rozwijaniu uczuć wyższych, kształtowaniu systemów wartości i postaw moralno-społecznych i estetycznych oraz wypełnianiu wolnego czasu. Jest więc - mimo rozwoju audiowizualnych środków masowego przekazu, nigdy nie wysychającym źródłem uczenia się przez całe życie.


Nie zapominajmy więc nigdy o codziennej, wspólnej chwili z dobrą literaturą. Z jednej strony wyciszymy dziecko po dniu pełnym wrażeń, z drugiej nawiążemy z nim bliższy kontakt i doskonale wpłyniemy na nasze relacje, które są bezcenne…

wtorek, 26 listopada 2013

Masz dziecko - masz tańszy kredyt

Masz dziecko, możesz mieć też mieszkanie lub dom na kredyt z większym rządowym dofinansowaniem. Sprawdziliśmy, jak posiadanie dziecka lub dzieci przekłada się na wysokość miesięcznej raty kredytu hipotecznego w ramach programu „Mieszkanie dla Młodych” i czy rzeczywiście odczuwalnie wspiera polskie rodziny w drodze do własnego „m”.


Zarówno dziecko, jak i mieszkanie na kredyt wiążą się z obciążeniem domowego budżetu na długie lata. Program „Mieszkanie dla Młodych” ma za zadanie zachęcić do kupna własnej nieruchomości i ulżyć młodym kredytobiorcom w kwestiach finansowania zakupu pierwszej nieruchomości. Od samego początku miał być programem wspierającym rodziny z dziećmi. W regulacji zostały wplecione elementy prorodzinne promujące osoby wychowujące dzieci lub te rodziny, które powiększą się w trakcie spłaty kredytu.

I tak, jeżeli o kredyt ubiega się osoba wychowująca co najmniej jedno dziecko, wówczas dopłata do kredytu wynosi 15 procent wartości nieruchomości. Osoby nie posiadające dzieci mogą otrzymać dopłatę niższą o 1/3, czyli 10 procent wartości nieruchomości. W sposób specjalny traktowane są także rodziny wychowujące co najmniej troje dzieci. W tym przypadku mogą one zakupić mieszkanie o powierzchni nie przekraczającej 85 metrów kwadratowych oraz dom o powierzchni nie większej niż 110 metrów kwadratowych. Są to wartości o 10 metrów kwadratowych wyższe, niż w przypadku pozostałych kredytobiorców.

Jak sobie poradzić z zazdrością u dzieci?


Jak dostrzegać przejawy zazdrości u dziecka i pomagać mu w pracy nad sobą? Jak nie prowokować zazdrości przez porównywanie dzieci z innymi?


Zazdrość to "smutek doznawany z powodu dobra drugiego człowieka i nieumiarkowane pragnienie przywłaszczenia go sobie" (KKK 2539). Dzieci mają spontaniczną skłonność do zazdrości, gdyż bardziej niż dorośli zwracają uwagę to, co ktoś ma, niż na to, kim jest i w jakiej sytuacji życiowej się znajduje.

Obserwować
Dorośli potrafią patrzeć na człowieka w sposób całościowy. Wiedzą, że szczęśliwszy jest ten, kto żyje w kochającej się rodzinie, niż ten, kto ma wysoką pensję kosztem czasu dla bliskich. Dzieci jeszcze tego nie rozumieją. Zazdroszczą i złoszczą się, gdy widzą, że kolega ma ładniejsze ubranie, nowsze zabawki, wyższe kieszonkowe czy droższy telefon komórkowy. Od zazdrości należy odróżnić słuszny smutek, który pojawia się wtedy, gdy dziecko obserwuje jawną niesprawiedliwość między ludźmi. Wśród małych dzieci zazdrość jest nieunikniona i dlatego rodzice powinni spokojnie reagować na jej przejawy. Dziecko czuje potrzebę rywalizacji, porównuje się z dziećmi starszymi, silniejszymi czy tymi, które coś więcej potrafią.

Trzeba pomagać dziecku w uwalnianiu się od zazdrości i chronić je przed zawiścią i życzeniem zła osobom, którym czegoś zazdrości. Zadaniem rodziców jest hamowanie zazdrości dziecka w odniesieniu do domowników. Dziecko może zazdrościć wszystkiego: tego, że ktoś z rodzeństwa otrzymał nowe buty czy koszulę, że rodzice rozmawiają dłużej ze starszym bratem czy siostrą, że okazują więcej czułości i troski komuś choremu albo że mniej wymagają od młodszego rodzeństwa.

Okres buntu i zazdrości przechodzi niemal każde pierworodne dziecko, gdy w domu pojawia się "rywal" w postaci brata czy siostry. Najstarsze dziecko przyzwyczaiło się do tego, że dotąd nie musiało dzielić się niczym z rodzeństwem.



Pomagać

Niektóre dzieci obnoszą się ostentacyjnie z zazdrością. Inne ją ukrywają i wyrażają pośrednio: w postaci agresji, nieśmiałości, płaczliwości, smutku czy poprzez unikanie kontaktu z innymi. Rodzice powinni dostrzegać przejawy zazdrości u dziecka i przez spokojną rozmowę pomagać mu w pracy nad sobą. Błędem jest wyśmiewanie, etykietowanie czy poniżanie dziecka za to, że jest zazdrosne.

Rodzice powinni się strzec prowokowania zazdrości przez porównywanie dzieci z innymi czy przez niesprawiedliwe traktowanie potomstwa. Najbardziej zazdrosne jest dziecko rozpieszczone, gdy rodzice natychmiast spełniają jego zachcianki. Takie dziecko uważa, że wszystko mu się należy. Jest zachłanne i niewdzięczne. Trzeba dzieciom wyjaśniać, że nie można mieć wszystkiego i od razu.

Warto mobilizować je do wysiłku, by dzieci rozumiały, że sposobem na posiadanie tego, co dobre, nie jest zazdrość, lecz solidna praca i stawianie sobie mądrych wymagań.

Kiedy to się skończy? Dzieci zaniedbane psychicznie.

Tytuł artykułu sformułowałam dość przewrotnie – na pierwszy rzut oka można by się spodziewać, że będzie on traktował o biedzie w sensie materialnym. Nic bardziej mylnego. Dziś chciałabym się zatrzymać nad zjawiskiem zaniedbania psychicznego, które nie jest zależne od zasobności portfela. Przeciwnie, często bywa tak, że najbardziej zaniedbane w sferze psychiki są dzieci z bardzo zamożnych domów.

Ich rodzice starają się za pomocą coraz większej ilości dóbr materialnych zaspokoić potrzeby psychiczne i duchowe swoich dzieci.

 Człowiek to istota złożona
 Wróćmy zatem do źródła, czyli do stwierdzenia, że człowiek jest istotą nie tylko cielesną, ale też psychiczną i duchową. I na każdej z tych płaszczyzn, już od najmłodszych lat życia, wymaga zaspokajania określonych potrzeb. Kiedy jest dzieckiem, nie jest w stanie sam tego dokonać – stąd tak istotna dla całościowego rozwoju wydaje się rola rodziców.

Zastanówmy się zatem czy w swoim rodzicielskim postępowaniu dbamy w równym stopniu o zaspokojenie potrzeb: cielesnych (materialnych), psychicznych i duchowych naszych dzieci? Czy raczej wychodzimy z założenia, że najpierw zaspokoić trzeba potrzeby niższego rzędu (a więc dziecko musi być ubrane, najedzone, mieć gdzie mieszkać itp.), a dopiero później należy się zająć innymi jego potrzebami. Taka postawa jest poniekąd słuszna (wszak kto, jeśli nie rodzice mają potrzeby materialne zaspokajać), ale prowadzi nieraz do sytuacji, kiedy trudno jest określić precyzyjnie, kiedy należy przejść do wspomnianych wcześniej potrzeb wyższego rzędu.

 Jak dbamy o dzieci? 
 Czasem spotykam się z opinią, że wielu ludzi „hoduje” dzieci, zamiast je wychowywać – tak się zapędzają w zapewnianiu warunków materialnych, że zapominają o potrzebach psychicznych własnych dzieci. Sztandarowym przykładem jest tworzenie więzi z dzieckiem i uczenie go nawiązywania prawidłowych relacji z ludźmi. Relacji opartych na prawidłowej, bezpośredniej (a nie wirtualnej) komunikacji, dających satysfakcję i wsparcie. Jakże często zdarza się, że w sytuacjach zawodowych wykazujemy się większą empatią, cierpliwością i zaangażowaniem w spray naszych klientów niż w życiu rodzinnym? Sami siebie redukujemy do roli intendentów w życiu naszych dzieci: dostarczamy jedzenia, ubrania, zapewniamy dach nad głową, zestaw dodatkowych zajęć, dwa razy do roku wyjazd wypoczynkowy – i nic poza tym. Jaką naukę życiową, dotyczącą roli rodziny serwujemy naszym dzieciom? Kto, jeśli nie rodzice? Inny przykład: poczucie własnej wartości. To rodzice powinni uczyć dziecko, jak pokonywać trudności, bazować na swoich mocnych stronach; ba – w ogóle je w sobie odkryć (bo każdy je ma). Jeśli dziecko nie usłyszy od rodziców, że jest wartościowym człowiekiem, nie uwierzy w siebie na odpowiednim etapie rozwoju – będzie miało z tym trudności w życiu dorosłym. Kolejny przykład: poczucie bezpieczeństwa. Jeśli nasze dzieci mają być w przyszłości silnymi psychicznie ludźmi, umiejącymi udzielać innym wsparcia, musimy je odpowiednio „wyposażyć”: zapewnić spokój i bezpieczeństwo, dać poczucie, że w każdej sytuacji można na nas – rodziców – liczyć (jeśli takiego poczucia nie damy, na przykład przez nadmierną dyscyplinę i autorytarne narzucanie swoich poglądów, wówczas w sytuacji problemowej nasze dzieci będą szukały pomocy u kogoś innego).
 Dziecko ma pozostać dzieckiem 
 Ważne jest także, aby nie obarczać zbyt małych dzieci „dorosłymi” problemami – nawet jeśli dla matki kilkuletni syn czy córka to najlepszy partner do rozmów, także na tematy „życiowe”, nie należy zapominać, że w świecie dziecka pewne kategorie problemów nie powinny jeszcze zaistnieć, z prostego powodu – psychika dziecka nie jest na nie przygotowana. Najlepiej widać to na przykładzie dzieci osób uzależnionych – takie dzieciaki często zbyt szybko przejmują „dorosłe” role życiowe (gdyż rodzice nie wywiązują się z tych ról), co przejawia się budzącą podziw otoczenia dojrzałością i odpowiedzialnością, jednak po pewnym czasie przypłacane jest potwornymi kosztami psychologicznymi. Nie wspominałam dotąd o duchowym wymiarze osobowości dziecka, za którego rozwój – przynajmniej na początku – również odpowiedzialni są rodzice. Na koniec powróćmy zatem do pytania zadanego na wstępie: czy mogę powiedzieć, że moje dziecko jest rzeczywiście ZADBANE?

http://fakty.wwl.pl/component/content/article/117-nr-21-270/2784-Dzieci-zaniedbane---.html

KIedy to się skończy? Tragedia dziecka wyrywanego sobie przez rodziców


11-letnia Andżelika, córka znanej aktorki Anny Samusionek i biznesmena Krzysztofa Zubera, trafiła do domu dziecka, bo rodzice nie potrafią się porozumieć, kto powinien się nią opiekować. Sprawa stała się na tyle poważna, że dziewczynka napisała list do samego prezydenta z prośbą. Bronisław Komorowski - jak dowiedziało się naTemat - właśnie polecił powiadomienie o niej Rzecznika Praw Obywatelskich. A ten zapowiada, że włączy się w postępowanie przed sądem rodzinnym.
"Sprawa Anny Samusionek", jak tabloidy ochrzciły konflikt o dziecko znanej aktorki, ciągnie się od 2005 roku, kiedy Samusionek rozwiodła się z mężem Krzysztofem Zuberem. Stała się pożywką dla brukowców, które regularnie publikują wzajemne oskarżenia byłych małżonków i dostarczane przez znajomych szczegóły z ich życia prywatnego. Ale dziś, kiedy zainteresowali się nią prezydent Bronisław Komorowski i Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak, to nie jest już tylko tabloidowa historia. "Walka o moje prawa dziecka" "Piszę do Państwa jako mały człowiek, który potrzebuje pomocy. 

Kocham mojego najlepszego tatusia na świecie i nie mogę z nim być. Błagam i proszę, aby Państwo mi pomogli być z tatusiem i błagam o pomoc w walce o moje prawa dziecka, ponieważ je mam. Zabrali mnie do domu dziecka siłą i nawet nie pozwalają mi tu wychodzić na dwór. Błagam o pomoc. Chcę mieszkać z tatusiem" – 
to fragment listu (dotarli do niego reporterzy Superstacji), jaki do prezydenta wysłała w tym tygodniu 11-letnia Andżelika, córka Samusionek i Zubera. Trafiła do domu dziecka, bo w maju tego roku uciekła z domu matki do ojca, któremu sąd wcześniej odebrał prawa rodzicelskie i zakazał zbliżania się do niej. Jako że dziewczynka nie chce przebywać z Samusionek, a Zuber nie ma prawa się nią opiekować, sąd zdecydował, że najlepiej będzie, jeśli trafi do publicznej placówki. – List dotarł wczoraj w godzinach popołudniowych. 

Czekamy na efekt postępowania przed sądem rodzinnym, bo jest jedyny organ, który w tym momencie będzie podejmował decyzje w tej sprawie. Priorytetem w tej sytuacji jest oczywiście dobro dziecka, zapewnienie mu możliwie jak największej ochrony w trudnych dla niego okolicznościach – mówi w rozmowie z naTemat Joanna Trzaska-Wieczorek, szefowa biura prasowego Kancelarii Prezydenta. Zaznacza, że prezydent już podjął działania w tej sprawie. – Niezwłocznie po otrzymaniu listu polecił minister Wóycickiej skontaktowanie się z Rzecznikiem Praw Dziecka. Minister rozmawiała z panem Markiem Michalakiem i powzięła informację, że włączył się on w postępowanie przed sądem rodzinnym i przedstawił swoje wnioski – dodaje. Biuro RPD na pytanie o szczegóły przesłało tylko oświadczenie: "Rzecznik Praw Dziecka podjął z urzędu sprawę małoletniej Angeliki, zgłosił udział do toczącego się postępowania oraz złożył wnioski w kierunku właściwego uregulowania sytuacji dziecka. Potwierdzam, że Rzecznik odbył rozmowę z dziewczynką. Jednakże ze względu na dobro dziecka oraz dla dobra całej sprawy nie będzie komentował powziętych w tej sprawie kroków, które mogłyby podsycać zainteresowanie mediów. Dobro dziecka jest sprawą najważniejszą dla Rzecznika Praw Dziecka".

http://natemat.pl/74797,tragedia-dziecka-wyrywanego-sobie-przez-rodzicow-o-co-chodzi-w-sprawie-anny-samusionek

poniedziałek, 25 listopada 2013

Po alkoholu nie jedź - Dont Drink And Drive!

Palisz w ciąży? Nie kochasz swojego dziecka

Kontrowersyjna kampania społeczna, która miejscami przypomina sceny z horroru. Kobieta w ciąży zamiast mleka wlewa do butelki truciznę, a do dziecięcego wózka wkłada węża. Takie obrazki można zobaczyć w spocie fińskiej kampanii społecznej. Jego bohaterką jest przyszła matka, paląca w zawansowanej ciąży.





sobota, 23 listopada 2013

Ryga: Wiele dzieci straciło obydwoje rodziców

Co najmniej 19 dzieci straciło jednego lub obydwoje rodziców - poinformowała Łotewska Inspekcja Ochrony Praw Dzieci. Według najnowszych informacji, zginęły 52 osoby, które wybrały się na zakupy do centrum handlowego Maxima. Budynek centrum zawalił się we czwartek w Rydze. Trwa usuwanie skutków katastrofy. Prawdopodobnie liczba ofiar ulegnie zmianie.

Obecnie ratownicy, którzy poszukują ludzi wśród gruzów centrum handlowego, tymczasowo przerwali prace z powodu zagrożenia nowymi zawałami. Nie przeszukano jeszcze około 300 metrów kw. gruzów.



piątek, 22 listopada 2013

trójmiasto - Pomysły na rodzinny weekend z dzieckiem

Wizyta w Akwarium Gdyńskim, Teatrze Miniatura czy Centrum Nauki? Mamy dla was kilka pomysłów na rodzinne spędzenie czasu. Nudzić nie będą się ani mali ani duzi. Zobaczcie, dokąd warto się wybrać w ten weekend. 

  W Akwarium Gdyńskim zobacz na mapie Gdyni, na wystawie stałej, zawsze znajdziemy coś ciekawego do oglądania, ale w ten weekend dodatkowo odbędą się Dni Otwarte Sekcji Edukacji Morskiej, co oznacza jeszcze więcej atrakcji.
Dowiecie się wielu interesujących rzeczy na temat ekologii. Co więcej - to nie będzie tylko teoretyczna wiedza, bo w programie znalazła się m.in. eksperymentalna pracowania wody. Jeśli przyniesiecie w butelce wodę ze swojego domu, będziecie mogli zbadać jej parametry i poznać różnicę między nią a wodą z Bałtyku. Będzie można też "obejrzeć" nasze morze pod mikroskopem oraz poznać mieszkańców mórz zimnych i tropikalnych. Maluchy w sali przedszkolnej będą się mogły pobawić w podchody, zobaczyć jajo rekina i dotknąć "nosa" ryby piły. Sobota-niedziela, godz. 11-16 bilety: 16-24 zł.

http://dziecko.trojmiasto.pl/Pomysly-na-rodzinny-weekend-z-dzieckiem-n74680.html

Prokocim - Bezpłatne badania w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym

Uniwersytecki Szpital Dziecięcy w Krakowie - Prokocimiu zaprasza na darmowe badania stawów biodrowych u iemowlaków.Bezpłatne badania dla niemowląt! W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie do końca listopada lekarze wykonują badania stawów biodrowych u dzieci. Są jeszcze wolne miejsca.

Aby skorzystać z darmowych badań trzeba mieszkać na terenie Krakowa. Dzieci lub rodzice muszą być zameldowani na pobyt stały lub czasowy, na okres nie krótszy niż 3 miesiące. – Badania te wykonywane są w ramach finansowanego przez Urząd Miasta Krakowa programu „Profilaktyka następstw dysplazji stawów biodrowych” – mówi rzecznik szpitala Magdalena Oberc.

 Badania są przeznaczone dla niemowląt w wieku od 4 tygodni do 4 miesięcy. Świadczenie obejmuje badanie kliniczne oraz USG, które są wykonywane przez lekarza specjalistę. Dysplazja, czyli niedorozwój stawów biodrowych jest najczęstszą wrodzoną wadą narządu ruchu.

Nierozpoznana powoduje przedwczesny rozwój zmian zwyrodnieniowych. W konsekwencji może spowodować konieczność leczenia operacyjnego. Opiekunowi ciężko jest rozpoznać niedorozwój bioder u dziecka, dlatego tak istotne jest pójście do specjalisty i przeprowadzenie badania USG. Teraz jest to możliwe dzięki akcji szpitala. Zapisać można się dzwoniąc pod numery telefonów: 888 946 820 lub 12 658 20 11 wew. 1416. http://www.fakt.pl/przyjdz-z-dzieckiem-na-darmowe-badania,artykuly,430462,1.html

Katowice: Kinowa wywiadówka, czyli jak rozmawiać z dzieckiem o filmach

Czy wiesz, jakie filmy ogląda w kinie twoje dziecko? Jak wpływają na jego rozwój? Jak możesz pomóc mu je zrozumieć? Jeśli nie bardzo potrafisz odpowiedzieć na te pytania przyjdź na wywiadówkę filmową Nowych Horyzontów Edukacji Filmowej.


Filmoteka Szkolna Nowe Horyzonty Edukacji Filmowej to projekt przede wszystkim dla uczniów i nauczycieli. Organizatorom zależy na włączeniu w jego realizację również rodziców, którzy powinni wiedzieć, jakie filmy oglądają ich dzieci i w jaki sposób mogą ciekawie o nich porozmawiać, nawet jeżeli nie byli na seansie.

Właśnie specjalnie z myślą o rodzicach udostępniono na stronie www.nhef.pl bazę filmów edukacyjnych z dołączonymi analizami psychologicznymi, które w prosty sposób pomogą porozmawiać z dzieckiem o sprawach poruszanych w filmach. Kiedy wasze dziecko wróci z kina może mieć ochotę na rozmowę o postawach i dylematach bohaterów, może chcieć opowiedzieć o swoich emocjach czy wątpliwościach. Warto się do takiej rozmowy przygotować.
 Oprócz tego można się również wybrać na filmową wywiadówkę. Odbywają się one 7 grudnia, w różnych polskich kinach, na Śląsku w katowickim Światowidzie. Na spotkaniu będzie można dowiedzieć się, w jaki sposób organizatorzy Filmoteki Szkolnej Nowe Horyzonty Edukacji Filmowej pracują na pokazach z twoim dzieckiem, podzielić się wątpliwościami i pomysłami, otrzymać katalog z informacjami o filmach oraz dowiedzieć się jak pracować z dziećmi w domu po obejrzanych przez nie filmach.

Filmowa wywiadówka jest bezpłatna, trwa ok. godziny + 90 minutowy film. Odbędzie się o godz. 11 w Kinie Światowid (ul. 3 Maja Katowice). Trzeba mailowo potwierdzić obecność (kino@swiatowid.katowice.pl)

http://silesiadzieci.pl/wydarzenie/503/kinowa-wywiadowka-czyli-jak-rozmawiac-z-dzieckiem-o-filmach

czwartek, 21 listopada 2013

Wrocław: Zamiast żłobka skorzystaj z usług Dziennego opiekuna!

Centrum Integracji Społecznej poszukuje Rodziców, którzy chcą powierzyć swoje dziecko pod opiekę dziennemu opiekunowi. Gmina Wrocław pozyskała środki unijne na rozszerzenie programu opieki dziennej nad dziećmi w wieku do lat 3, funkcjonującego we Wrocławiu od maja 2012 roku. W ramach projektu ,,Dzienny opiekun – domowy system opieki”, który wspiera powrót do pracy rodziców po przerwie związanej z urodzeniem lub wychowaniem dziecka, utworzonych zostanie od grudnia 2013 roku co najmniej 10 dodatkowych punktów dziennej opieki.

Dzienny opiekun może zajmować się dziećmi w wieku od 20 tygodnia do 3 lat. Opieka sprawowana jest najczęściej w mieszkaniu opiekuna, co zapewnia dziecku warunki bardzo zbliżone do warunków domowych oraz rodzinną atmosferę. Dzienny opiekun zajmuje się 3 - 4 dziećmi, co zapewnia kameralną atmosferę oraz indywidualne podejście do każdego dziecka.
W projekcie mogą uczestniczyć rodzice/opiekunowie prawni dzieci, którzy spełniają łącznie następujące kryteria formalne:
1. posiadają miejsce zamieszkania na terenie Gminy Wrocław,
2. są rodzicami/opiekunami prawnymi dzieci, które (na dzień podpisania deklaracji uczestnictwa w projekcie) ukończyły co najmniej 20 tygodni i nie ukończyły 3 roku życia,
3. wyrażają gotowość do podjęcia pracy po przerwie związanej z urodzeniem i/lub wychowaniem dzieci (pozostają w momencie przystąpienia do projektu bez zatrudnienia lub na urlopach macierzyńskich/wychowawczych),
4. są niezatrudnione lub na urlopie macierzyńskim/wychowawczym i chcą wrócić do pracy.

W chwili obecnej prowadzona jest rekrutacja rodziców do punktów dziennej opieki. Dokumenty rekrutacyjne należy złożyć osobiście w siedzibie Centrum Integracji Społecznej, w Biurze Projektu „Dzienny opiekun – domowy system opieki” lub przesłać pocztą tradycyjną (decyduje data wpływu) do 12 grudnia 2013 roku do godziny 14.00.

Rodzice wypełniając dokumenty rekrutacyjne są zobowiązani do udzielenia wszystkich istotnych informacji o swoim dziecku, co pozwoli na uwzględnienie indywidualnych potrzeb i przyzwyczajeń dziecka. Szczególny nacisk kładziemy na informacje dotyczące stanu zdrowia dziecka, jego rozwoju psychofizycznego, czy stosowanej diety.

Dzienny opiekun świadczy usługi opieki w mieszkaniu lub innym lokalu, do którego posiada tytuł prawny (np. akt własności, umowę najmu bądź umowę użyczenia). - Najważniejsze jest jednak to, aby opieka odbywała się w warunkach zbliżonych do domowych - mówi Lucyna Pachciarz kierownik projektu. – Opiekunowie muszą zapewnić dzieciom miejsce do zabawy i odpoczynku w bezpiecznych i higienicznych warunkach.
Opieka może odbywać się przez maksymalnie dziesięć godzin dziennie w dni powszechne, tj. od poniedziałku do piątku. Rodzice za godzinę opieki nad dzieckiem ponoszą koszt 3 zł. Przy czym zależy nam, aby rodzice powierzali dziecko na minimum 6 h dziennie. Podstawową wyprawkę dla dziecka, w tym środki higieniczne oraz posiłki zapewniają rodzice dzieci.

Dzienny opiekun gwarantuje dzieciom właściwą opiekę pielęgnacyjną oraz edukacyjną, uwzględniając indywidualne potrzeby dzieci. Ponadto uwzględnia rozwój psychomotoryczny dzieci przy prowadzonych zajęciach opiekuńczo – wychowawczych oraz edukacyjnych. Dzienny opiekun posiada także wiedzę i umiejętności z zakresu medycyny ratunkowej - każdy opiekun wcześniej w ramach szkolenia na Dziennego Opiekuna (prowadzonego w ramach projektu) przeszedł egzamin z pielęgniarką z zakresu udzielania dziecku pierwszej pomocy.  W ramach szkolenia nabywają gruntowną wiedzę pedagogiczną i psychologiczną z zakresu opieki nad dziećmi do lat 3.

http://wroclaw.naszemiasto.pl/artykul/galeria/2074270,zamiast-zlobka-skorzystaj-z-uslug-dziennego-opiekuna,id,t.html

Sopot: Instytucje w Służbie dziecku krzywdzonemu

Dobra współpraca służb i instytucji działających na rzecz dziecka krzywdzonego jest niezbędna aby skutecznie pomagać dzieciom, które znalazły sięw tej trudnej sytuacji – podkreślają uczestnicy konferencji, która odbyła się w Sopocie.

Temat jest bolesny ale bardzo ważny – mówiła Joanna Cichocka-Gula, wiceprezydent Sopotu, otwierając konferencję pt. „Instytucje w służbie dziecku krzywdzonemu - jak skutecznie organizować pomoc?” zorganizowaną przez Zespół Interdyscyplinarny ds. Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie oraz Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Sopocie.

Ważne jest abyśmy wszyscy byli coraz lepiej przygotowani do rozpoznawania sygnałów, które mogą świadczyć o tym, że dziecko jest krzywdzone. Specjaliści z różnych dziedzin, którzy zajmują się problematyką przemocy wobec dzieci, m.in. psycholog, psychotraumatolog, pedagog, pediatra, prawnik mówili m.in. o tym jak rozpoznać, że dziecko jest krzywdzone; jak rozmawiać z dzieckiem, jak z rodzicami, jakie działania należy podjąć, żeby zapewnić dziecku bezpieczeństwo i pomóc rodzinie w rozwiązywaniu jej problemów?
Przemoc wobec dzieci, szczególnie ze strony najbliższych, tych, którzy powinni dziecko chronić, jest dla niego traumatycznym przeżyciem i może mieć destrukcyjny wpływ na całe jego życie. Przemoc, to nie tylko ta fizyczna, która jest najbardziej widoczna, to również znęcanie psychiczne, wykorzystywanie seksualnie ale również zaniedbanie – podkreśla Marta Gabriel – przewodnicząca Sopockiego Zespołu Interdyscyplinarnego ds. Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie. -Nie możemy być obojętni na to co dzieje się obok nas, powinniśmy reagować kiedy widzimy lub słyszymy, że dziecku dzieje się krzywda-podkreśla Wojmir Strzałkowski – zastępca przewodniczącego ds. Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie.

Jak rozpoznać, że dziecku może dziać się krzywda? Ważna jest obserwacja zachowania dziecka, zauważenie drobnych sygnałów – podkreślają specjaliści, np. kiedy chcemy dziecko pogłaskać a ono się uchyla, czy nie chce się rozebrać na lekcji w-f – mówi Aleksandra Karasowska – psycholog, licencjonowany trener. Nawet jeśli nie mamy pewności, ale podejrzewamy, że dziecko może być krzywdzone, warto zgłosić to odpowiednim służbom, np. policji czy pracownikom MOPS-u.

Ważne jest również aby nauczyciele w szkole czy lekarze podczas badania dziecka reagowali na jakieś niepokojące sygnały. Według Fundacji Dzieci Niczyje, która w roku 2012 przeprowadziła Ogólnopolską diagnozę problemu przemocy wobec dzieci, ponad jedna piąta (21%) badanych w wieku 11-17 lat, doświadczyła w swoim życiu przemocy fizycznej ze strony znajomych dorosłych.

 Podobny odsetek (22 %) dzieci narażony był na przemoc psychiczną (emocjonalną) a 6 % nastolatków powyżej 12 roku życia, doświadczyło zaniedbania ze strony najbliższych. W konferencji udział wzięli przedstawiciele instytucji, które pomagają rodzinom, dzieciom i młodzieży, m.in. pomocy społecznej, policji, oświaty, ochrony zdrowia, wymiaru sprawiedliwości oraz goście specjalni z terenu Trójmiasta.

Czytaj wiecej: http://www.wiadomosci24.pl/artykul/instytucje_w_sluzbie_dziecku_krzywdzonemu_288445.html

Elbląg: Marysia- Żyję, przynajmniej próbuję, 
jak inne dzieci

Nie mogę pić kolorowych napojów. I dobrze! Kto by chciał pić tyle chemii i cukru?! — to fragment pracy 11-latki nadesłanej na konkurs literacki i plastyczny, zorganizowany przez Szkołę Podstawową nr 12 w Elblągu. Wczoraj (20 listopada) poznaliśmy jego zwycięzców.



Ową jedenastolatką jest Marysia, uczennica Szkoły Podstawowej nr 12 w Elblągu. Dziewczynka choruje na cukrzycę. W swojej pracy pod tytułem "Kartka z pamiętnika młodego (jedenastoletniego) cukrzyka", nadesłanej na konkurs, opisała swoje zmagania z chorobą. 


— Minął bardzo ważny rok w moim życiu. Rok z cukrzycą. Pisałam, Ci Pamiętniku, wiele razy o moim przerażeniu, strachu (jak sobie poradzę, te zastrzyki, igły, ograniczenia), lęku, niedowierzaniu, pogodzeniu (???). Żyję, przynajmniej próbuję, jak inne dzieci — to kolejny fragment jej pracy. 
Marysia była jednym z wielu uczniów, którzy wzięli udział w Międzyszkolnym Konkursie Literackim i Plastycznym pod hasłem "Bierzmy kurs na zdrowie". Jego organizatorem była Szkoła Podstawowa nr 12 w Elblągu. Wczoraj poznaliśmy zwycięzców.

Data rozstrzygnięcia konkursu nie była przypadkowa, akurat 20 listopada obchodzony jest Dzień Ochrony Praw Dziecka. 
Celem konkursu jest promowanie wśród dzieci zdrowego trybu życia i zmianę negatywnych nawyków żywieniowych. Wpłynęło ponad 220 prac z 13 placówek w Elblągu, Tolkmicku i Słobitach.


— Ilość prac przerosła nasze oczekiwania. Bardzo nam zależało, żeby docenić prace i starania dzieci, stąd też jest bardzo wiele wyróżnień w każdej kategorii — mówi Katarzyna Kurek, współorganizatorka konkursu. — Najbardziej poruszyły mnie dwie prace literackie. Jedna z nich to pamiętnik dziewczynki, która zachorowała na cukrzyce i opisała swoje zmagania z chorobą. Drugi utwór mieliśmy okazję wysłuchać podczas podsumowania konkursu. Jest to opis krainy zdrowia"Groszkolandii" — dodaje.


W kategorii poezji klasy IV-VI zwyciężyła napisana w formie listu "Oda do zdrowia". — Napisałam, że dzieci wiedzą, jak dbać o zdrowie. Wiedzą czego nie powinno się jeść i że kochamy zdrowie, i nie warto chorować — opowiada Natalia Witkowska ze Szkoły Podstawowej nr 15.
Michał Skroboszewski

SUWAŁKI: Matka: Mam już tego dość! Co zrobić z dzieckiem, które roznosi wszy?

Z wszawicą próbują walczyć nauczyciele suwalskich szkół i przedszkoli.

Niestety, ale do części rodziców bardzo trudno dotrzeć - narzekają. - Wszy przynoszą wciąż te same dzieci. Mamy bardzo ograniczone możliwości, by z tą prawdziwą już plagą walczyć.

- Nie mamy żadnych informacji, by w suwalskich placówkach oświatowych był z tym obecnie problem - mówi tymczasem Jarosław Filipowicz, rzecznik prasowy ratusza.

Trudno się temu dziwić, bo dyrektorzy poszczególnych przedszkoli czy szkół tego typu informacjami się nie chwalą. Z naszego rozeznania, opartego na doniesieniach Czytelników, wynika jednak, że już od paru tygodni bój z wszami trwa przynajmniej w kilku szkołach podstawowych oraz przedszkolach. Żeby nie robić niepotrzebnej sensacji, ich nazw nie wymieniamy.

Zaczęła się awanturować

- Mam już tego dość - opowiada jedna z matek, zachowująca nazwisko do wiadomości redakcji. - Co tydzień muszę dzieciom robić antywszawicową kurację. Córka, której obcięłam włosy na krótko, zaczyna mieć uczulenie na dostępne w sprzedaży preparaty. Kiedy powiedziałam o tym jej wychowawczyni, ta bezradnie rozłożyła ręce. Bo żadnego rodzica nie można zmusić, by skutecznie zwalczył wszy u swojego dziecka. Kiedy na zebraniu nauczycielka wyłożyła listę dotyczącą zgody na sukcesywne przeglądanie głów uczniów, nie wszyscy się podpisali.

W innej placówce udało się nawet ustalić, które dziecko przynosi wszy. Niemal na pierwszy rzut oka widać, że dziewczynka zadbana nie jest i o higienę w tej rodzinie nikt specjalnie się nie troszczy.

- Powiedzieliśmy o tym matce, to zaczęła się awanturować - opowiada pewna nauczycielka. - Nic więcej, zgodnie z prawem, zrobić nie możemy.

Nie ma problemu?

J. Filipowicz mówi, że rodzicom nie można nakazać, by do czasu wyleczenia wszawicy dziecko zostało wdomu. - To są oczywiście delikatne kwestie, przy których nauczyciele powinni zachować dyskrecję - dodaje. - Z naszego rozeznania wynika jednak, że poszczególne placówki dobrze sobie z tym radzą. Rozmowy z rodzicami odbywają się na osobności i odnoszą skutek. Nakazać niczego nie można, ale sugerować - tak. Rodzice tym sugestiom się zwykle poddają.
Nauczyciele komentują, że chodzi właśnie o tych, którzy poddać się nie chcą.

http://www.wspolczesna.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20131121/REG10/131119671

Pozwól dziecku poruszać się, wspinać, odkrywać i rozciągać swoje ciało.

Aby rozwinąć u dziecka skupienie uwagi, wydłużyć czas jego koncentracji, cierpliwości, koordynację ręka-oko i pre-matematyczne umiejętności, najlepiej dawać mu do zabawy drewniane klocki w różnych kształtach i rozmiarach. Dzieci uczą się układania, rozmiarów, kształtów, klasyfikowania, kategoryzowania przestrzeni za pomocą zabawek budowlanych.
Legos i Construx są dobre dla starszych dzieci dopiero od około szóstego roku życia, ponieważ plastikowe konfiguracje są bardziej skomplikowane niż drewniane, które są najlepsze dla młodszych dzieci.
Zabawa drewnianymi klockami buduje znacznie więcej Twojemu dziecku niż tylko strukturę przestrzenną.

Czytaj swojemu dziecku książeczki, ale nie kupuj mu zabawek, które mówią. Producenci ogłaszają, że mówiące zabawki edukują, to absurd. W rzeczywistości głos wydobywający się z jakiejkolwiek mechanicznej zabawki utrudnia rozwój języka twojemu dziecku, ponieważ dźwięki są zniekształcone w przeciwieństwie do ludzkiej mowy.
Dzieci otrzymują zniekształcone poczucie języka za pośrednictwem tych zabawek i często odnoszą niewłaściwe i fałszywe wrażenia, niepoprawnej wymowy i dezinformacji, które trwają nadal w dorosłym życiu.

Stymuluj rozwój języka swojego dziecka za pomocą rozmowy z dzieckiem, nagraj swój głos i puszczaj dziecku, czytaj mu, i mów do niego w czasie posiłków, karmienia, podczas spaceru, jazdy samochodem, jazdy konnej, czy też zakupów.

To buduje umiejętności językowe dziecka, jak również poprawia zdolności słuchowe.

Szum medialny jest straszny i mechaniczny, natomiast prawdziwe relacje życiowe z bliskimi są jedynymi słusznymi aspektami komunikacji, co właśnie zapewnia funkcja języka.

Największą formę rozwoju języka i twórczej inteligencji można uzyskać poprzez czytanie dziecku jeszcze przed jego narodzinami, a następnie kontynuowanie tego zwyczaju również od momentu urodzin. Ekspozycja języka ukochanej osoby ma statystycznie większy wpływ na inteligencję dziecka niż kogokolwiek innego.

Czytanie pozwala dziecku tworzyć obrazy w jego umyśle – fundamenty dla intuicji i kreatywności – budując koncentrację uwagi, oraz rozwijając słownictwo. Małe dziecko może słuchać opowieści na poziomie o wiele powyżej swoich możliwości zrozumienia istoty treści.
Wczesne czytanie dziecku na głos rozwija podstawowe umiejętności w późniejszym życiu, takie jak zrozumienie historii, oraz umiejętności dekodowania wiadomości.

http://pepsieliot.wordpress.com/2013/11/20/nie-badz-debilem-kupuj-dziecku-madre-zabawki/

Międzynarodowy Dzień Ochrony Praw Dziecka

Dzisiaj, czyli 20 listopada przypada dwudziesta czwarta rocznica uchwalenia przez Organizację Narodów Zjednoczonych w 1989 roku Konwencji Praw Dziecka. Konwencja Praw Dziecka jest to dokument w którym zostały spisane wszystkie prawa dziecka.

Przy uchwalaniu Konwencji o Prawach Dziecka szczególnie silny nacisk położono na fakt, że dziecko uznaje się nie za obiekt w rękach rodziców, nauczycieli, organów publicznych, instytucji, lecz za odrębny podmiot w grupie rodzinnej i w innych grupach społecznych.

Podmiotowość dziecka oparto na uznaniu, że jest ono osobą. Dla podkreślenia podmiotowości dziecka, jako osoby, Konwencja przyznała mu określone prawa wynikające z całokształtu praw człowieka i obywatela, gwarantując mu poszanowanie jego tożsamości i godności niezależnie od wieku i stopnia rozwoju.

Konwencja ustanawia status dziecka, oparty na następujących założeniach:
dziecko jest samodzielnym podmiotem, ale ze względu na swoją niedojrzałość psychiczną i fizyczną wymaga szczególnej opieki i ochrony prawnej,
dziecko, jako istota ludzka, wymaga poszanowania jego tożsamości, godności i prywatności,
rodzina jest najlepszym środowiskiem wychowania dziecka,
państwo ma wspierać rodzinę, a nie wyręczać ją w jej funkcjach.

Konwencja chroni wszystkie osoby poniżej osiemnastego roku życia, opiera się na czterech podstawowych zasadach:
dzieci nie wolno dyskryminować ze względu na rasę, kolor skóry, płeć, język, religię, pochodzenie narodowościowe, etniczne czy społeczne,
dzieci mają prawo do rozwoju we wszystkich aspektach swego życia (rozwój fizyczny, społeczny, duchowy, psychologiczny),
dobro dziecka należy stawiać na pierwszym miejscu,
dzieci powinny mieć zapewnione uczestnictwo w decyzjach dotyczących ich życia;

przy czym, prawa i wolności osobiste dziecka to:
prawo do życia i rozwoju,
prawo do tożsamości i identyczności (nazwisko, imię, obywatelstwo, wiedza o własnym pochodzeniu),
prawo do swobody myśli,
prawo do wyrażania własnych poglądów i występowania w sprawach dziecka dotyczących, w postępowaniu administracyjnym i sądowym,
prawo do wychowywania w rodzinie i kontaktów z rodzicami w przypadku rozłączenia z nimi,
prawo do wolności od przemocy fizycznej lub psychicznej, wyzysku, nadużyć seksualnych i wszelkiego okrucieństwa;

prawa socjalne to:
prawo do odpowiedniego standardu życia,
prawo do ochrony zdrowia,
prawo do zabezpieczenia socjalnego,
prawo do wypoczynku i czasu wolnego;

prawa kulturalne to :
prawo do nauki,
prawo do korzystania z dóbr kultury,
prawo do informacji,
prawo do znajomości swoich praw.

Konwencja o Prawach Dziecka jest dokumentem obowiązującym w niemal wszystkich państwach świata. Przez Polskę ratyfikowana została w 1991 roku.

http://czas-z-rodzina.blog.onet.pl/2013/11/20/miedzynarodowy-dzien-ochrony-praw-dziecka/

środa, 20 listopada 2013

Weź dziecko do teatru w kawiarni

W piątek o godz. 17 w kawiarni dla rodziców i dzieci "Guzik" odbędzie się kolejne przedstawienie w ramach cyklu "Teatralny Piątek". Mamy jedno zaproszenie dla rodzica z dzieckiem do wygrania. Tym razem aktorzy z teatru Art-re z Krakowa zaprezentują spektakl dla dzieci "Smok Wawelski". Spektakl przygotowany na podstawie najbardziej znanej krakowskiej legendy. Poprzez współudział i wspólną zabawę dzieci poznają znaczenie uczciwości i szacunku. Spektakl ukazuje ważną rolę przyjaźni, wskazuje dzieciom potrzebę kierowania się w życiu codziennym zasadami etyki. Aktorzy zwracają uwagę dzieciom na wartości moralne: opiekuńczość, odpowiedzialność, wspólna praca i odwaga. Znakomite opracowanie tekstu, piękna, autorska muzyka, doskonałe, kolorowe stroje i rekwizyty stwarzają atmosferę nauki i rozrywki z mnóstwem wrażeń artystycznych. Inscenizacja przybliża dzieciom kulturę związaną z Krakowem, a tym samym z historią naszego kraju.

http://rzeszow.gazeta.pl/rzeszow/1,34961,14981802,Konkurs__Wez_dziecko_do_teatru_w_kawiarni.html

newsweek: Polska tradycja lania dzieci trzyma się dobrze

Polacy to naród bijący swoje potomstwo. Aż 60% akceptuje klapsy, a 40% – o zgrozo! – bicie. Powszechna wydaje się być motywacja tego środka „wychowawczego”: „Lanie jeszcze nikomu nie zaszkodziło”.

Typowa tradycja polska. Lanie nie szkodzi lejącemu. Lejący leje, bo był lany. Przede wszystkim lanie nie boli, gdy o nim się mówi, gdy się je akceptuje.
Lanie kogoś – w tym własnego dziecka – odfajkowuje kilka rzeczy na raz. Nie trzeba wnikać w psychikę pokrzywdzonego. Jest szybkim wprowadzeniem pożądanego porządku. No i polska tradycja. Nie należy być zdziwionym, że z takim trudem w kraju wchodzą nowinki wychowawcze, jak przeciwdziałanie przemocy w rodzinie. Tę tradycję respektuje przede wszystkim Kościół, bo przeciwdziałanie przemocy przeciw dziecku, to także przeciwdziałanie przemocy przeciw słabszemu. Nie tylko dziecko jest słabsze fizyczne, ale i kobieta – i często wymierzający karę posiada inne walory dyscyplinujące, jak np. kasa.

To wszystko jest przemoc w rodzinie, a idąc dalej: przemoc w instytucji. Te nowości wychowawcze emancypują podmiotowość dziecka. A klaps wymierzony wprowadza ład tradycji. Taka tradycja też mówi: nie wtrącaj się do mojego porządku, mojego domu. Krzyk krzywdzonego dziecka rozlegający się w klatce, na osiedlu, jest oswojony – jak tradycja. I tak z pokolenia na pokolenia krzywdzimy się, starszy młodszego w rodzinie, a za kilkadziesiąt lat odbywa się przekaz tej tradycji.

 Z pokolenia na pokolenie. Klapsy jak każda przemoc szkodzą psychice, w której po laniu buduje się mur obronny przeciw własnej krzywdzie. A to powoduje, że kontakt ze światem przez ten mur jest utrudniony, że dziecko nie potrafi się otworzyć na otoczenie, bo boi się krzywdzenia silniejszego, starszego. Lanie nie szkodzi tylko lejącemu – i to oni wypowiadają się w sondażach.

Nawet na tym etapie dziecko jest krzywdzone – wypowiedzi w sondażu. Polską tradycję lania dziecka najlepiej oddaje postawa nadwornego tradycjonalisty Tomasza Terlikowskiego, który napisał na Fronda.pl: „Mimo zmiany prawa Polacy wciąż zachowują zdrowy rozsądek i akceptują kary cielesne”. Jeżeli tak mówi o dziecku, jako takim, Terlikowski musi lać swoje dzieci, bo sam był lany. Jego dzieciom należy współczuć. Mają jednak większe szanse nauczyć się, że przemoc jest przemocą – i może dotrze do nich, że to ich dzieci będzie bolało, jak dzisiaj one doznają bólu, gdy tata Terlikowski leje.

Ale wtedy byłaby przerwana polska tradycja – lania potomstwa. Dziadek Terlikowski byłby niekontent. Jest w stanie usprawiedliwić wszelką chorą tradycję, lanego wnusia. 60% Polaków nie dojrzało do tego, aby być rodzicami. A politycy trajlują: rozmnażajcie się! Rozpłodowcy chcą rządzić lanym narodem. Piszę to na marginesie wyników badań przeprowadzonych przez TNS OBOP. Tradycja lania dzieci w kraju trzyma się dobrze.

http://blogi.newsweek.pl/Tekst/spoleczenstwo/680589,polska-tradycja-lania-dzieci-trzyma-sie-dobrze.html

Fundacja Mamy i Taty - Rozmowa to wychowanie

- Rozmowa to narzędzie wychowania. Jesteśmy ludźmi, wymieniamy się informacjami - mówi Paweł Woliński z Fundacji Mamy i Taty. - To przez rozmowę budujemy relacje i więzi. Fundacja Mamy i Taty rozpoczęła kampanię "Rozmowa to wychowanie". 

Jej organizatorzy podkreślają, że rozmowa jest narzędziem, które zawsze jest dostępne, które zawsze mamy pod ręką. Paweł Woliński zaznacza, że dobrze jest mieć jak najwięcej czasu na dyskusje z dzieckiem, na opowiadanie mu o świecie, na odpowiadanie na jego pytania.

Niestety okazuje się, że rodzice nie mają zbyt wiele czasu na taką rozmowę ze swoimi pociechami, wielkimi nieobecnymi w tych relacjach są ojcowie, często zapracowani, z głową pełną służbowych spraw. Jak pokazują badania wykonane na zlecenie Fundacji, wielu rodziców wyraża opinię, że we współczesnym świecie mają już coraz mniejszy wpływ na wychowywanie swoich dzieci. Z badań wynika, że ojcowie na rozmowę z maluchami czy młodzieżą nastoletnią przeznaczają 15 minut dziennie.

Jeszcze bardziej drastyczne dane przytacza Miłosz Brzeziński, psycholog i trener osobisty. Z badań mu znanych, wynika, że rodzice rozmawiają z dzieckiem 3 minuty w tygodniu. W tym wypadku mowa o konkretnej rozmowie, o zainteresowaniu się tym, co u naszego dziecka słychać, a nie pytaniu o odrobione lekcje, poleceniach "umyj ręce" czy "wyrzuć śmieci".

 - Rozmawianie powstało w celach ewolucyjnym i kulturotwórczym. Ono wiele w życiu upraszcza, choć czasem też utrudnia - mówi Miłosz Brzeziński. - Najczęściej wymiana zdań między rodzicami, a dzieckiem ogranicza się do pytań i poleceń - "zrób", "co masz zadane".

http://www.polskieradio.pl/10/483/Artykul/982659,Rozmawiaj-z-dzieckiem-wiecej-niz-3-minuty-w-tygodniu

Jeden procent - darmowy program do rozliczania pitów

Podjeliśmy rozmowy z nowym producentem oprogramowania |E-Pity, celem wyboru najlepszego programu do wyliczania rozliczenia podatkowego.

Decydującymi argumentmi które pomogły na w wyborze programu była łatwość obsługi aplikacji oraz szybkość wypełniania, bo wystarczy już 5 minut na rozliczenie pita.

-Program posiada odnośniki do pomocy lub spraw technicznych.


-Rekomendacja poprawności programu, a tym samym potwierdzenie zgodnośći z obowiązującymi przepisami. Opinie, rekomendacje udzielone przez Stowarzyszenie Księgowych w Polsce mają na celu ułatwienie potencjalnym nabywcom wyboru odpowiedniego oprogramowania spośród wielu oferowanych na rynku.

Już na początku roku udostępnimy darmowy program do rozliczeń na naszych stronach internetowych.
Zapraszamy do skorzystania.

wtorek, 19 listopada 2013

Child Alert, to system masowej informacji

Child Alert, to system masowej informacji, który już niedługo pomoże w poszukiwaniu zaginionych dzieci. Dzięki niemu komunikat o dziecku będzie rozpowszechniany przez różnego rodzaju media, w tym prasę, telewizję i radio, tak aby dotarł do jak największej ilości ludzi.



Za pomocą systemu rozsyłane będą informacje o szczególnych przypadkach porwań lub zawinień. Głównym kryterium decydującym o użyciu Child Alert będzie bezpośrednie zagrożenie życia lub zdrowia dziecka, ewentualnie informacja, że zostało ono uprowadzone oraz przekonanie, że dotarcie do jak największej ilości społeczeństwa pomoże je odnaleźć.

"Tego typu alertów uruchomimy nie więcej niż 2, 3 rocznie. Będą to bardzo poważne i wnikliwie przebadane sprawy" - wyjaśniał w Polskim Radiu 24 podinspektor Mirosław Kaczmarek z Biura Kryminalnego Komendy Głównej Policji.

W ramach systemu Child Alert zostanie uruchomiony specjalny numer alarmowy - 995. Nie będzie on jednak dostępny 24 godziny na dobę, ale tylko w momencie uruchomienia alertu. Informacja będzie rozpowszechniana nawet przez 12 godzin w największych polskich mediach, co zapewne spowoduje duży odzew. Dlatego tez potrzebny jest oddzielny numer alarmowy - tłumaczył Mirosław Kaczmarek.

Wciąż trwają prace nad uruchomieniem programu Child Alert, ale dobiegają już końca.

Spośród wszystkich zgłoszeń zaginięć obywateli polskich w kraju i za granicą policja odnotowuje rocznie ponad 300 zaginięć dzieci do 6 roku życia, około 800 dzieci w wieku 7-13 lat i ponad 5 tysięcy dzieci w wieku 14-17 lat.

http://www.gazetaprawna.pl/artykuly/747063,niedlugo-ruszy-child-alert-zdjecia-zaginionych-dzieci-beda-wszedzie.html

Mis Pomocnik - odsłona przedpremierowa

Udało się podejrzeć przygotowania do naszego projektu Miś Pomocnik, realizowanego przez Entera Studio. Projekt wydaje się zaawansowany w 90% jednak przed nami pracę testowe i poprawki.
Celem Misia Pomocnika jest wspieranie działalności statutowej Terenowego Komitetu Ochrony Praw Dziecka w Gdańsku.

Międzynarodowy Dzień Zapobiegania Przemocy wobec Dzieci

We wtorek obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Zapobiegania Przemocy wobec Dzieci. Przy tej okazji Fundacja Dzieci Niczyje alarmuje, że w Polsce nie istnieje systemowa ochrona dzieci przed krzywdzeniem.




Bezpieczeństwo i optymalny rozwój dzieci powinny być odpowiedzialnością specjalistycznych służb ochrony dzieci. Takie służby działają w wielu krajach. W Polsce, mimo częstych wstrząsów spowodowanych nagłośnieniem drastycznych przypadków maltretowania dzieci, ciągle nieskutecznie je chronimy. Potrzebujemy znaczącej, przełomowej zmiany. Nie jest łatwa - wymaga eksperckiej koncepcji, mądrych rządzących, funduszy. Ale jest możliwa - przekonuje dyrektorka FDN dr Monika Sajkowska.

Badania FDN wskazują, że wzrasta aprobata Polaków dla zakazu bicia dzieci, jednocześnie coraz bardziej krytycznie oceniamy skuteczność instytucji, które powinny chronić dzieci przed przemocą.

Blisko połowa (47 proc.) dorosłych Polaków uważa, że nigdy nie powinno się stosować kar fizycznych (w 2010 r. było to 34 proc.), a 60 proc. badanych popiera prawny zakaz bicia dzieci (w 2010 r. - 53 proc.). Oprócz zdecydowanego poparcia dla prawnego zakazu bicia dzieci pasem, bicia w twarz, czy silnego bicia ręką, rośnie aprobata dla włączenia w taki zakaz również tzw. klapsów - wyraża ją już co trzeci dorosły Polak (32 proc., w 2010 r. - 27 proc.). Maleje natomiast odsetek rodziców, którzy kiedykolwiek uderzyli swoje dziecko - w 2013 r. 65 proc. rodziców przyznało, że karcili dziecko "klapsem", dla porównania w 2010 r. - 72 proc.

- Ta tendencja cieszy. Wskazuje, że w naszym kraju zachodzi wyraźna zmiana świadomości tego, że kary fizyczne nie są dobrym rozwiązaniem wychowawczym. Przed naszym społeczeństwem jeszcze długa droga, ciągle potrzeba szerokich działań informacyjnych i edukacyjnych w tym zakresie. Widać jednak, że coraz więcej rodziców wybiera wychowanie bez przemocy - podkreśla Sajkowska.

Jednocześnie maleje zaufanie Polaków do instytucji podejmujących interwencję w przypadkach przemocy wobec dzieci. Największy spadek dotyczy instytucji wymiaru sprawiedliwości - dziś jedynie 43 proc. Polaków uznaje, że działania prokuratury i sądów chronią dzieci przed przemocą (w 2010 r. było to 55 proc.).

Od dziesięciu lat z inicjatywy szwajcarskiej Fundacji Światowy Szczyt Kobiet (Women's World Summit Foundation) 19 listopada jest Międzynarodowym Dniem Zapobiegania Przemocy wobec Dzieci. Jego obchody w Polsce zainicjowała cztery lata temu FDN.

Natomiast 20 listopada ONZ obchodzi Powszechny Dzień Dziecka (zwany też Dniem Praw Dziecka lub Dniem Konwencji o Prawach Dziecka). Zorganizowanie obchodów Dnia Dziecka ONZ zaleciło wszystkim państwom w 1954 r. - w dniu, który dany kraj uzna za właściwy. ONZ obchodzi ten dzień w rocznicę uchwalenia Deklaracji Praw Dziecka (1959 r.) oraz Konwencji Praw Dziecka (1989 r.).

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Potrzebujemy-zmian-w-systemie-ochrony-dzieci,wid,16180717,wiadomosc.html?ticaid=111b14

Rzecznik Praw Dziecka -w Polsce od 2010 roku obowiązuje zakaz bicia dzieci.

Z badań przeprowadzonych przez TNS Polska na zlecenie Rzecznika Praw Dziecka wynika, że ponad 70 proc. Polaków nie zdaje sobie sprawę, że w Polsce od 2010 roku obowiązuje zakaz bicia dzieci - informuje "Gazeta Wyborcza".

Z tego samego badania wynika, że 60 proc. ankietowanych akceptuje klapsy jako metodę wychowawczą; 38 proc. uważa, że dziecku co jakiś czas można spuścić lanie, a 29 proc. akceptuje bicie dzieci. 10 proc. ankietowanych zadeklarowało, że nie zareagowałoby, gdyby wiedziało o przemocy stosowanej wobec dzieci przez osoby w ich otoczeniu. Co ciekawe w ciągu roku odsetek osób, które wiedzą, że w Polsce bicie dzieci jest zakazane prawnie zmniejszył się o 8 punktów procentowych. - Te wyniki są niepokojące - podkreślił Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak. Badanie przeprowadzone zostało na próbie tysiąca dorosłych osób przez TNS Polska.

http://www.wprost.pl/ar/425708/Co-trzeci-Polak-uwaza-ze-dzieci-mozna-bic/

poniedziałek, 18 listopada 2013

Daleko od domu cz2

Dziewczynka płacząc opowiedziła, że zrobił jej to tatuś. Nie pierwszy raz zresztą. Tym razem wróciła później od koleżanki. I dostała. Niechiała wracać do domu. Bała się z powodu dwuch powodów: Bała się ojca i bała się tego, że powiedziała, że on jest sprawcą. Ale co dalej? Joasia upierała się, że nie chce wracać do domu.

Nauczycielka zatelefonowała do lekarza i do KOPD. Spytałam czy jest ktoś, kto może zając się dzieckiem. Okazało się, że w Warszawie mieszka jej babcia i brat matki. Odkąd matka Joasi wyjechała, kontakty z nimi ustały. Zawiadomieni przyjechali natychmiast. Zabrali Asię do siebie. Ja z kolei wysłałam telegram do ojca: że Joasia jest bezpieczna, żeby się nie niepokoił. Zaprosiła go w poniedziałek do Komitetu. Przyjechał jednak tego samego dnia.
Już po sposobie wejscia wiedziałam, że bedzie ciężko. Mężczyzna aż kipiał agresją.
-Gdzie jest moje dziecko - wrzeszczał od progu - Oddajcie mi moje dziecko, bo nie wiem co zaraz zrobię.
Klął głośno przez kilkanaście minut. Zaprzeczał, że pobił córkę, groził mi.
-Joasia nie chce do pana wracać. Boi się powiedziałam.
Ten wielki, facet zaniemówił. Powoli osunął się, przykucnął i ukrył twarz w dłoniach. Po jego twarzy zaczęły płynąc wielkie łzy.

Zobacz cz 1:
http://tkopd-gdansk.blogspot.com/2013/11/daleko-od-domu.html

Pytanie:
Dlaczego ojcieć Joanny rozpłakał się ? Skomentuj poniżej, możesz jako anonimowy.