wtorek, 31 grudnia 2013

Rodzice, którzy boją się zupy na ścianie, plam na koszulce i błota między zębami dziecka, wyrządzają swoim pociechom wielką krzywdę.

Czemu w niektórych ogłoszeniach o wynajmie mieszkania pisze się, że rodziny z małymi dziećmi nie są mile widziane? Bo wszyscy wiedzą, że kilkulatki mają niewiarygodną wprost zdolność do brudzenia wszystkiego dookoła… Kredki na ścianie, jedzenie na suficie, plamy nie do sprania, pół pokoju wysmarowanego pastą do zębów lub miód we włosach… Kto ma małe dziecko z pewnością dorzuci do powyższej listy inne ciekawe pomysły na walkę dziecka z porządkiem świata. Nie ma w tym jednak zwykle złośliwości ze strony maluchów, ale raczej beztroska, nieskrępowanie, temperament i ciekawość świata – atrybuty, których żaden człowiek wstydzić się nie powinien.

O zachowaniu się przy stole W dorosłym świecie nie lubimy zwykle ludzi jedzących niechlujnie, siorbiących, mlaszczących i maczających rękawy w talerzu z zupą. Niestety, wysokie standardy gastronomicznego savoir vivre’u przenosimy czasem już na kilkumiesięczne maluchy, które dopiero rozpoczynają swoją przygodę z jedzeniem. Twoje dziecko będzie miało trudności w relacjach z ludźmi Wiele jest mam i babć, które każde karmienie papką ze słoiczka akompaniują ciągłym obcieraniem buźki niemowlaka, wycieraniem tacy i rączek po każdej kropelce, która nie trafiła do buźki. Dla małego człowieczka to źródło irytacji (kto by chciał mieć ciągle szorowaną twarz?) i pierwszy sygnał, że jedzenie to nic przyjemnego.

Potem obsesyjnie czepiamy się jedzenia sztućcami, niebawienia się przy stole, nierobienia bałaganu wokół talerza… W efekcie rosną niejadki i dzieciaki traktujące każdy posiłek jako kolejny element przykrej dyscypliny. Wyobraźnia na talerzu Obserwacje związane z systemem samokarmienia się kilkumiesięcznych niemowląt (tzw. „Baby Led Weaning”), jasno dowodzą, że im większą dziecko ma swobodę w badaniu pokarmów, tym większa radość i ochota do jedzenia. Bo dla maluchów liczy się nie tyle wartość odżywcza obiadu, co smaki, zapachy, kolory, konsystencje i kształty. Badając wszystko rączkami, buzią i noskiem, owszem, robią dużo bałaganu, ale też rozwijają swoją ciekawość i zmysły. Nawet starsze dzieci, które wykorzystują talerze z zupą do morskich zabaw, a z ziemniaczanego puree robią fortece, korzystają z braku manier rozwijając swoją wyobraźnię i otwartość wobec nowych potraw. Nieustanne ganienie ich to najprostsza droga do znienawidzenia rodzinnych posiłków i odżywania się potem batonami i zapiekankami. Owszem, stopniowo warto jest zaznajamiać dziecko ze sztuką jedzenia sztućcami i podstawowymi zasadami dobrego zachowania przy stole, ale nie ma tutaj ani presji, ani pośpiechu. Najpierw niech maluch pokocha jeść – i szpinak, i rybę, i kuskus - i przywiąże się do zwyczaju rodzinnych obiadów czy kolacji, a potem można myśleć o manierach.

http://dzieci.pl/kat,1024261,title,Brudne-dziecko-to-szczesliwe-dziecko,wid,16292151,wiadomosc.html?smgputicaid=611f09

Brak komentarzy: