wtorek, 12 listopada 2013

Tak go kochali, że prawie zabili cz 2

cz 2 Cd...

Po kilku tygodniach ojciec ich znalazł i dziecko odebrał. Tym razem matka zaangażowała policję. W domu u ojca pojawili się funkcjonariusze. To wtedy Krzyś powtórzył skok z okna. Nie było wysoko... Po paru dniach obserwacji w szpitalu zaniepokojeni lekarze wezwali psychjatrę. Lekarz zbadał dziecko i stwierdził, że Krzyś cieprpi na psychozę dziecięcą.
Trafił na oddział psychjatryczny.

Odwiedziłam Krzysuia w szpitalu. Był bez kontaktu.
Kiwające się, apatyczne dziecko. Jeden z lekarzy powiedział mi:
-zniszczyli go. Tak go kochali, że aż zabili. Pani wie jakie są rokowania chorych na psychozę dziecięcą?
Widziałam.

Było tylko jedno rozwiązanie: pozbawić władzy rodzicielskiej oboje. Sąd jednak uznał, że dziecko tak poturbowane nie znajdzie kandydatów na rodzinę zastępczą i czeka go życie placówkowe. Sędzia poświęcił długie godziny rodzicom Krzysia. Tłumaczył, przekonywał i straszył. Pod presją wizji utraty dziecka na zawsze zaniechali dotychczasowych działań. Nawet zaczeli współpracować. Ja jednak sądzę, że przy najepszej woli rodziców Krzyś nie odzyskał równowagi. Blizny na jego psychice pozostaną do końca.


Pytanie:
Jakie widzisz inne rozwiązanie tej historii? skomentuj...

Zobacz  pierwszą część tej historii, Tak go kochali, że prawie zabili cz 1
Zobacz również program tewizyjny na temat problemu dzieci rozwodników w życiu dorosłym

1 komentarz:

Marta pisze...

Moi rodzice rozwiedli się gdy miałam 8 lat. Nie tyle walczyli o mnie co mną, zwłaszcza matka. Kiedyś, jeszcze parę lat temu myślałam, że ojciec -drań, zostawił matkę i nas dla kochanki. Tak przez lata przedstawiała nam to matka, tak tłukła do głowy, sączyła dzień za dniem, rozmowa, za rozmową, miesiąc po miesiącu, przez całe lata. Ojciec stał się uosobieniem zła wszelkiego. Dziś sama jestem matką 2 dzieci, dopiero własny bagaż doświadczeń dorosłego życia i 3 lata terapii, pomogły mi poukładać sprawy z dzieciństwa, i zabliźnić te po rozwodzie i te, które uczyniła mi moja okrutna matka. Dziś mam dobre relacje z ojcem, jest dziadkiem moich dzieci, aktywnym dziadkiem. Matka ... o cóż, nie umiała przyjąć, że rozmawiam z ojcem, od 3 lat się nie odzywa do mnie, nie ma kontaktu z wnukami. Kiedyś bardzo by mi było z tym źle, tak bardzo byłam od matki uzależniona. Dziś, choć ze smutkiem, przechodzę nad tym faktem do porządku dziennego.
Rodzice sa dla dziecka całym światem, to wielka władza, wielki dar i ogromna odpowiedzialność. Niestety wielu widzi tylko władzę, nie dostrzegając odpowiedzialności za dziecko które sami powołali do zycia.