środa, 13 listopada 2013

Małe serce płacze cichutko cz-1

Rodzice Ewy rozstali się tak, jak pobrali. Szybko. Byli oboje bardzo młodzi, szczególnie matka. Urodziła Ewę jak miała 17 lat. Dziecko słabe i chorowite. Lekarze nie dawali dziewczynce większych szans na przeżycie. Ojciec, chłopak z nadmorskiej miejscowości nie mógł zaaklimatyzować się w dużym mieście. odchodził, wracał, to znów odchodził. Za którymś razem wyjechał do Niemiec. I tam pozostał. O powrocie do kraju w tamtych czasach nie było mowy.
Ewę wychowała matka i dziatkowie. Cudowni wspaniali ludzie, uzupełniali się w tym wychowaniu. Babcia była prawdziwą gospodynią domową, która prała, piekła chleb, gotowała, szyła i pucowała ryżową szczotką podłogi. Tego wszystkiego dzielnie uczyła wnuczkę, która o dziwo nie umarła, jak przewidywali lekarze. Ewa buntowała się.
Ale babcia mówiła:
-Obyś dziecko nigdy nie musiała tego robić, ale powinnaś to wszystko umieć.
I jak Ewa mając 6 lat, już posługiwała się igłą szyjąc sukienki dla lalek, lepiła z babcią pierogi i prała na tarze.

Dziadek pochodził z zacnej, interligenckiej rodziny z zasadami i manierami. Doskonale wykształcony, znał wiele języków, mówił przepiękną polszczyzną. A przy tym szalenie wyrozumiały i tolerancycjny. Z anielską cierpliwością odpowiadał na dziesiątki pytań wnuczki.

Jednej rzeczy Ewa nie mogła darować dziadkowi. Prosiła go, aby pozwolił jej czasami zwracać się do siebie "tatusiu".
-Jesteś dla mnie najważniejszą osobą. Nad życie cię kocham. Ale twój tata żyje, pewnie go kiedyś spotkasz -odpowiadał.

Ewa próbowała nawet jakiś taki układ dziecięcy z dziadkiem zawrzeć. Żeby chociaż na chwilę, jak inne dzieci słyszą by pozwolił jej tak mówić. Ale dziadek nie zgodził się.

Pytanie:
Dlaczego dziadek Ewy nie zgodził na zwracanie się do niego "tatusiu" ? Skomentuj anonimowo poniżej!

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Nie wiem, ale tak pełną stereotypów opowiastkę nie widziałam.